Dlaczego (do cholery) nie poszłam na architekturę wnętrz???!!!

Witaj na moim blogu!

Tu Ewelina.. Pozwól a przedstawię Ci moją historię..

Życie… nie takie proste jak się wydaje… Może właśnie dlatego jestem tu dopiero teraz, gdzie być powinnam od dawna?

Uwielbiałam plastykę (jakie to banalne😊). Brałam udział licznych w konkursach. Tylko dlaczego nie pociągnęłam tematu – nie wiem.. Może na swojej drodze zabrakło osób, które mogły mi cokolwiek doradzić. Zabrakło osób, które dostrzegłyby to, czego ja dostrzec nie mogłam? Nieważne.. Było minęło😊

Oprócz plastyki, fascynowała mnie matematyka i niemiecki. Język do tego stopnia, że zapragnęłam podjąć studia germanistyczne. Niestety zapukałam nie do tych drzwi, co trzeba. Stało się. Wylądowałam na Ekonomii. Tak, Ekonomii.  A dlaczego na tym? Bo miałam wybór – pójść tam i być ze swoim chłopakiem (obecnie mężem) albo wrócić z niczym..

Ok, szło mi nawet dobrze. Egzaminy zdawane na czas, żadnych powtórek przedmiotu, co na roku było bardzo częstym zjawiskiem. Myślę… ok, skoro zaczęłam – trzeba skończyć. I tak minęło 5 lat. Nie lekkich, bo przecież trzeba było się jakoś utrzymać na tych studiach.
W tygodniu nauka, w weekendy praca – od świtu do zmierzchu. I tak czas upływał. Ciągnęło mnie do nieruchomości. Wybrałam Gospodarkę Nieruchomościami. Przecież marzyło mi się aby zostać Rzeczoznawcą Majątkowym. Ha! Nic z tych rzeczy.

Los zadecydował inaczej

Po studiach powitałam na świecie Tymusia, mojego synka. Plany poszły na bok… Minęło trochę czasu. Postanowiłam poszukać nowej pracy… bo o poprzedniej nie chciałam słyszeć. Kolejna –  niezwiązana z wykształceniem praca. Cóż… Bywa.

A 4 lata później dołączył do nas Oluś😊 Ale! W natłoku codziennych obowiązków znalazł się też czas ( o dziwo!) na rozmyślanie. O tym, co powinnam zrobić dawno temu. Przed studiami.

A wnętrza? Gdzie? – zapytacie…

I tu się pojawia śmieszna historia.

Pewnego dnia na umówione spotkanie w naszym mieszkaniu przybyła „Pani od ubezpieczeń”😊 Jako że męża jeszcze nie było w domu, zagadywała mnie na różne tematy.

– A zna się  Pani na numerologii?

– Nie, odparłam.. (ale co tam, słucham dalej)

Z mojej daty urodzenia wynikało między innymi to, że szczęście odnajdę tylko wtedy, kiedy będę pracować na własny rachunek. Stwierdziłam: „COŚ W TYM JEST…” Skrycie myślałam, że chciałabym mieć kiedyś „coś” swojego.

Kolejne  spotkanie. Znów czekamy na męża.

– A Pani to przypadkiem nie interesuje się wnętrzami? (Dlaczego ona o to pyta? To nie miała być rozmowa o ubezpieczeniu??)

– Tak. Od dawna…

OLŚNIENIE!!!

Przecież się tym interesuję. I to bardzo… Przecież uwielbiałam plastykę i matematykę (co w przypadku architektury ma spore znaczenie). Przecież ciągle o tym czytam (w kącie stosy gazet) a i mój telefon wypełniają w większości wnętrzarskie inspiracje, które zapisuję nałogowo. DLACZEGO NIE POTRAFIŁAM TEGO DOSTRZEC?

Długo dojrzewałam do decyzji

Aby się przebranżowić. Skrycie o tym myślałam, ale bałam się dopuścić do głosu swe marzenia. Myślałam, że jestem „za stara”, że skończyłam już jedne studia… a teraz mam zaczynać wszystko od zera? Nie miałam odwagi… by marzyć.

Jednak z czasem pragnienie było coraz silniejsze.

Zdobyłam się więc na odwagę

Odwagę na to, by zacząć marzyc i te marzenia przekuwać w rzeczywistość! Na początek – poszłam na kurs projektowania wnętrz. Chciałam przekonać się, czy mi się spodoba i co ważniejsze – czy dam radę? Przecież to było „tylko” hobby…

Weekendowe zjazdy były miłą odskocznią  od codzienności. Wykładów słuchałam z wypiekami na twarzy a w głowie kotłowała mi się jedna myśl:

„Dlaczego (do cholery) nie poszłam na architekturę wnętrz???!!!!

Co ja w ogóle robiłam na tamtych studiach?! Dlaczego straciłam tyle lat?”

 

Kurs był bardzo intensywny. Miałam dużo zadań do wykonania w domu. Ale co najśmieszniejsze, siedziałam po nocach (bo w dzień kto ma małe dzieci, ten wie, jak jest z czasem albo raczej z jego brakiem) i z zapalczywością tworzyłam.

Pochłonęło mnie to totalnie

Pierwszy raz w życiu tak bardzo cieszyłam się z tego co robię.  Pech chciał, że jak wszystko, kurs musiał się skończyć. Ale ja chciałam więcej! Zdecydowałam się na podyplomowe studia Architektury Wnętrz na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. To nic, że w jedną stronę miałam „tylko” 450km… Byłam pełna obaw. Jednak mimo wszystko… odważyłam się. Odważyłam się! A dzięki temu jestem już absolwentką.

Do głosu dopuściłam też marzenia o własnym miejscu na świecie. Z niesłabnącym entuzjazmem i zaangażowaniem tworzę własne miejsce jakim jest STUDIO CZTERY ŚCIANY. Rozgość się więc na moim blogu, wierzę, że Ci się spodoba…

Będę tu pisać

O tym, co uwielbiam – o wnętrzach. Wnętrzach dla Was i dla siebie. Pokażę Wam jak wyglądała moja budowa i jak będą wyglądały moje pierwsze własne CZTERY ŚCIANY. Możliwe, że napiszę również o tym co udało mi się samodzielnie wykonać. Jeśli jesteście ciekawi… Do zobaczenia!

Ewelina

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cześć!

Nazywam się Ewelina Krawczak-Kępka. Tworzę wnętrza i chętnie się tym z Tobą podzielę. Pokażę Ci również wzloty i upadki podczas budowy moich CZTERECH ŚCIAN oraz to, co udało mi się stworzyć samodzielnie. Jeśli chcesz wiedzieć jaka jest moja historia, zapraszam Cię do wpisu „Dlaczego (do cholery) nie poszłam na architekturę wnętrz???!!!”.

Do zobaczenia!

Szukasz czegoś?

Bądźmy w kontakcie

Instagram

Kliknij i zajrzyj co u mnie na Instagramie

Kategorie

category
6824d8a760fdc
0
0
4,9,10
Loading....

Archiwum

Archiwa

Ostatnie Wpisy

Do zobaczenia!